Pomiędzy. Gdzieś obok.
W tych prawie nieuchwytnych chwilach, kiedy wszystko zlewa się w jedno. Przymykam oczy i czuję się scalony z wszystkim, co mnie otacza. Uważnie stawiam kroki. Krocząc przed siebie coraz głębiej zapadam się do wewnątrz. Poruszam się coraz szybciej, aż wszystko zlewa się. Czekam na implozję, która wyzwoli moje istnienie i wyśle je w formie erupcji do wszechświata. Co jeszcze usiłuje mnie powstrzymać? Co jeszcze nie pozwala wzlecieć? Odrzuciłem już…