Otworzyć drzwi!

Wizje, jak zdjęcia, leżą w kawałeczkach w popielniczce. Pogoń za nie wiem czym zabiera oddech. Jestem młodo-stary albo staro-głupi. Pozamykałem drzwi od środka i bliscy mi ludzie komunikują się ze mną przez dziurkę od klucza. Czy ja obserwuję świat przez judasza w pokracznej, rybiej perspektywie? Nie znajduję ukojenia w tłumie, nie chcę też odosobnienia. Moje pretensje są formami tłumaczenia się czy może wołania do innych? Czy kamienica, w której się zamknąłem ma odnowioną fasadę? Dni, tygodnie, miesiące przenikają przez ściany i giną z oczu. Nie zostawiają zbyt dużo.

Czekam, aż wyrosną mi skrzydła. A kiedy już zobaczę obrazy wszelkie i pod zamkniętymi powiekami zabraknie miejsca na kolejne, zaniosę ten ciężar ku gwiazdom. Wszystkie moje myśli przeleję na firmament bez zbędnych ozdobników i ukrytych pragnień i choć na chwilę stanę się świetlisty i szczery tak głęboko, że bardziej nie można.

Udostępmij!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *