Kiedy wychodzę…

…szukam ludzi. Przemykają cicho. Szum ula zamienił się piszczącą ciszę. Świat pokryty jest lodem, jak jezioro. Życie toczy się podskórnie. Tajemnicza i wielobarwna sieć połączeń między ludźmi, której wszechobecnością i gmatwaniną się fascynowałem, dogorywa, smagana wiatrem na zaśmieconych trawnikach. Dzisiaj widzę tylko nitki prowadzące w górę. Ich szaro-czarna barwa napawa mnie obrzydzeniem. Chodzę prawie pustymi ulicami. Czasami u przemykających przechodniów uda mi się pochwycić spojrzenie. Puste i smutne źrenice szybko uciekają. Cień człowieka rozpływa się tak samo szybko, jak się pojawił.

Udostępmij!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *