Wspominałem już, że w Pałacu trudno o architektoniczną jednolitość formy. Sala Żalu tworzy bowiem rodzaj pieczary, trochę przypomina podziemną jaskinię. Do niej również nie wiodą żadne drzwi, jest tylko łagodnie wysklepiony półokrągły otwór w ścianie wiodącej z Sali Strachu. Z sufitu opuszczają się stalaktyty. Żal naciekał tu latami i uformował piękne, wyrafinowane kształty. W bocznych ścianach znajdują się wgłębienia pełne czar i czarek, kamiennych mis, mniejszych i większych. Wszystkie one są wypełnione niemal do ostatniej kropli Żalem. Ściany pieczary delikatnie opalizują, przez co pomieszczenie wydaje się urocze i przyjazne, skłania do zadumy i kontemplacji. Złudne jednak to wrażenie. Nie polecam wam tutaj zadumy, a tym bardziej kontemplacji. W tych wszystkich naczyniach ustawionych we wnękach każda kropla Żalu została przeze mnie wyciśnięta z Duszy w bolesnym akcie na własne życzenie, często przy współudziale Strachu, pod wpływem Kłamstwa lub innych emocji. Pracowicie gromadziłem Żal. Bywało, że zachodziłem tu i delikatnie ujmując naczynie upijałem łyk. Przez ciało przetaczał się Smutek, brat Żalu. Zimną dłonią dotykał, trącał strunami rzewnych melodii i zapraszał do krainy bez nadziei. Zapadałem w dręczący sen, który był alternatywą znanej mi rzeczywistości, w którym wszystko sprawiało mniejszy lub większy ból, a ja sam stawałem się ofiarą. Bycie ofiarą dawało możliwości wywierania wpływu na innych, pozwalało czasami manipulować i naginać rzeczywistość. Sprytnie wykorzystane powoduje bowiem powstanie poczucia winy u innych ludzi, chęć niesienia pomocy przez bliższych lub dalszych. Uwierz, wiem, co mówię.
Na środku pieczary stoi coś na kształt kamiennej chrzcielnicy widywanej w starych kościołach. Misternie rzeźbione zawiera wszystkie łzy, których nie wylałem, bo zostały stłumione sytuacją, zakazem czyimś lub własnym. To łzy powstałe z Żalów nieutulonych, nie zaopiekowanych. Te łzy lśnią, jak rtęć i muszę je wylać. Tego jestem pewien. Muszą spłynąć po moich policzkach, uwalniając łączące mnie z nimi wydarzenia, ludzi z przeszłości i teraźniejszości. Każda łza zabierze ze sobą tuzin kropel Żalu z kamiennych mis, aż wszystkie naczynia staną się pustymi skorupami i obrócą w proch w jednej chwili. Czy wraz z ostatnią kroplą wylanych łez Żal zniknie z mojego życia zupełnie? Ależ nie! Co jakiś czas będzie się manifestował, może nawet skusi mnie na małą kontemplację w swoim towarzystwie, ale już nie dam mu domu, nie przygotuję nowej pieczary, nie napełnię czarek, wyciskając osnutą nim Duszę.
W każdym Pałacu można przemieszczać się pomiędzy komnatami na skróty, w moim również. Sala Żalu ma również swoje ukryte przejścia do innych pomieszczeń. Jeśli przyjrzycie się dobrze, to w pajęczynie spękań na ścianach znajdziecie ukryty wzór, połączony z innymi komnatami tajemną siecią powiązań, wewnętrznym obiegiem. Im więcej spękań tym więcej powiązań. Dostrzegacie je? Korzystając z tej możliwości zaprowadzę was teraz do POCZUCIA WINY.