Jak wiele Gniewu było w twoim życiu? Jakie formy przyjmował? Na pewno spotkałeś się z niczym niesprowokowanym Gniewem innych ludzi skierowanym przeciwko tobie, pod którym kuliłeś się i zapadałeś w siebie. Rzucającym w objęcia Strachu, Poczucia Winy, Wstydu. Wysysającym energię i odbierającym poczucie bezpieczeństwa a w konsekwencji zmniejszającym poczucie wartości. Wyrażającym się w Przemocy, epatującym Złością. To Gniew z zewnątrz.
Istnieje również taki, który kierujesz sam na siebie. Obydwa jednak na równi strącają w spiralę zatracenia. Kiedy Gniew wybucha, bo zdecydowanie wybucha, jest, jak erupcja wulkanu. Dlatego w Sali Gniewu wszystko drży. Podłoga, a nawet ściany bezustannie wibrują. Nic nie jest tu statyczne. Pod ścianą stoją wysokie amfory wypełnione przekonaniami i racjami. Jeśli uchylisz wieko i nie zgodzisz się z tym, co w sobie zawierają, z przesłaniem, które niosą, pomieszczenie zacznie wibrować mocniej, powietrze przeszywa ryk, światła zaczynają przygasać i rozświetlać się, a wszystko, by wzbudzić w tobie Lęk, byś się zawahał, odstąpił. Na szczęście wiele przekonań i racji nie wytrzymuje próby czasu. Jedne są starsze, inne nowsze. Ich wiek jest nieistotny. Niektóre amfory są już roztrzaskane. Zapeklowałem również chwile, kiedy używałem Gniewu wobec innych. Stoją na półkach przy drugiej ścianie, zamknięte w szklanych kulach. To takie małe teatralne scenki, gdzie dokładnie widać rozwój wypadków. Najczęściej bronię w nich swoich racji, czasami reaguję na niebezpieczeństwo demaskacji.
Gniew skierowany przeciw sobie jest bardziej spektakularny. To pojedynek, który toczę sam ze sobą. Jeden Robert atakuje drugiego, nie szczędząc mu bolesnych razów. Bardzo wyraźnie widać to na ekranie wiszącym na końcu Sali, gdzie na okrągło wyświetlane są moje stare zmagania. Kiedy wiesz, jakie są słabe punkty przeciwnika razisz go precyzyjnie niezależnie od broni, jakiej użyjesz. Pokonany i tak jest zawsze ten sam, a padając, stacza się w Poczucie Winy cały owinięty Żalem. Pojedynki stanowią przekrój różnych epok z wykorzystaniem wszelkiej możliwej broni z danego okresu. Stojąc tu teraz i obserwując jeden z nich, nadal odczuwam Smutek i bezsensowność tego rodzaju zachowania. Po raz kolejny wybaczenie pozostaje jedynym, co mogę uczynić. Zamykam oczy i wyobrażam sobie, jak przeciwnicy rzucają broń i stapiają się w jedną niepodzielną istotę, która zaczyna lśnić.
Przed nami kolejna sala. Oto sanktuarium Pożądania i Dumy.